Jestem z Polski. Jestem Warta Miliony.

Mówi, że my Polki jesteśmy Warte Miliony, a Polak Potrafi to wciąż nasza wizytówka. „Dajcie nam deskę, za chwilę będzie stół”

Jak walczyć o siebie, nie poddawać się, upadać, by wstawać silniejszym, jak być dumnym Polakiem na emigracji? Wszystko to w wywiadzie z Polką, która lubi brzmieć, wyglądać jak Polka w Holandii.

Monika Brinkman-Mączka, Polka w Holandii, która po wyboistej drodze spełniła marzenia małej dziewczynki. Obecnie właścicielka salonu fryzjerskiego Hair Spa Magma, żona holenderskiego ex polityka.

Mówi, że my Polki jesteśmy Warte Miliony, a Polak Potrafi to wciąż nasza wizytówka. „Dajcie nam deskę, za chwilę będzie stół”

Jak walczyć o siebie, nie poddawać się, upadać, by wstawać silniejszym, jak być dumnym Polakiem na emigracji? Wszystko to w wywiadzie z Polką, która lubi brzmieć, wyglądać jak Polka w Holandii.

Polska Artystka w Amsterdamie. Wernisaż Patrycji Moniki Jordense Michalski.

Mieszka od ponad trzydziestu lat w Holandii, studiowała we Francji. Tworzy swoje prace od lat, jest kuratorem wernisaży, w których równie często wystawia swoje prace. Kim jest i czy nadal czuje się Polką? Niewątpliwie jest jednym z twórczych ambasadorów Polski w Holandii, bo właśnie tacy ludzie jak ona, wyjątkowi kształtują nasz pozytywny wizerunek.

Mieszka od ponad trzydziestu lat w Holandii, gdzie tworzy swoje prace. Studiowała we Francji. Jest kuratorem wernisaży, w których równie często wystawia swoje prace. Kim jest i czy nadal czuje się Polką?

Niewątpliwie jest jedna z twórczych ambasadorów Polski w Holandii, właśnie tacy ludzie jak ona, wyjątkowi kształtują nasz pozytywny wizerunek na świecie.

Nidzica Dożynki na Mazurach

„Muzykanci”, czyli w gwarze mazurskiej BERKLEJDY. Taką właśnie nazwę nosi kapela ludowa działająca od maja 2007 r. przy Nidzickim Ośrodku Kultury. Powstała ona na potrzeby dożynek. Pierwotnie grupa działała jako nieodłączna część spektaklu „Wesele mazurskie”, przedstawiającego zwyczaje, tradycje, tańce, pieśni oraz gwarę mazurską.

Dożynki w Nidzicy, to impreza, która w sierpniu przyciągnęła i niewątpliwie rozbawiła lokalną społeczność.

Ale czy tylko?

Dożynki określane też jako wyżynkiobżynekokrężne (od obrzędowego okrążania pól po żniwach), wieńcowe, wieńczyny (od najważniejszego atrybutu – wieńca dożynkowego), to największe święto gospodarskie w rolniczym kalendarzu wegetacyjnym. Termin Dożynek to czas niedługo po święcie Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia) w myśl przysłowia „Na Wniebowzięcie pokończone żęcie”.

za: Państwowe Muzeum etnograficzne w Warszawie

„Jak pisze Zygmunt Gloger z swoim dziele „Rok polski w życiu, tradycji i pieśni” – „Kiedyż się rolnik ma weselić i Bogu pokłonić i ziemi błogosławić i ludziom za pomoc podziękować, jeżeli nie wtedy, gdy pod dach swój zgromadzi owoce pracy mozolnej i zabiegów całorocznych?”.

Ten wyjątkowy w kalendarzu rolnika czas, kiedy zostały zebrane roślinne płody oraz plony zbóż (żyta, pszenicy, jęczmienia, owsa) – najważniejszych upraw na wsi, bo zapewniających codzienny chleb i produkty na posiłki do kolejnych zbiorów – wymagał odpowiedniej oprawy: dobrego końca, czyli podziękowania za zbiory i dobrego początku, który był zaklinaniem sił natury i upraszaniem Boga o obfitość w nadchodzącym roku.

Dożynki są związane z gospodarką folwarczną – wg źródeł sięgają XVI wieku. Jako takie były organizowane przez dziedziców, by podziękować żeńcom za ich pracę w polu przy żniwach: urządzając ucztę i zabawę przy muzyce na dechach. Dla mieszkańców wsi, pojmujących rzeczywistość w sposób mityczny (chociaż i nam dzisiaj, nie jest całkiem obce takie myślenie), ważny był także moment pozostawiania ostatniej kępki zboża, zwanej przepiórkąkoząpępkiemwiązanką, przyozdabianej w kwiaty i wstążki, która miała jak wierzono znaczenie magiczne i mógł ją ściąć wyłącznie najlepszy kośnik lub gospodarz i wręczyć gospodarzowi, który rewanżował się tzw. pępkowym, czyli poczęstunkiem. Na Podlasiu i Kurpiach ciągnięto wokół przepiórki po ściernisku kolejno wszystkie dziewczyny-żniwaczki, co nazywano „oborywaniem przepiórki”. Ostatnie kłosy były także wplatane obowiązkowo w wieniec dożynkowy, który wyplatały żniwiarki, pod kierunkiem przodownic – chodziło o połączenie „końca z początkiem”, co miało zapewnić pomyślną wegetację w nowym roku (ziarno z niego dodawano do pierwszego siewu).

Najczęściej kształt wieńca – najważniejszego atrybutu dożynek, nawiązywał do regaliów królewskich, a zwłaszcza korony, splecionych z czterech związanych w górze pałąków, lub słomianych warkoczy. Dekorowano go orzechami, jabłkami i jarzębiną lub niekiedy żywym ptakiem: kogutem, kaczką, kurczętami. Zgodnie ze zwyczajem jeden wieniec lub kilka wieńców niosły dziewczyny-przodownice, a zarazem dziewice. Zanim uformowany ze wszystkich mieszkańców wsi rozśpiewany korowód (znane są bardzo liczne pieśni dożynkowe) dotarł do dworu, najpierw udawał się do kościoła, aby wieniec poświęcić – co dodatkowo nadawało mu mocy.”

za: Państwowe Muzeum etnograficzne w Warszawie

Podczas dożynek grała mazurska kapela z Nidzicy Berklejdy.

„Muzykanci”, czyli w gwarze mazurskiej BERKLEJDY. Taką właśnie nazwę nosi kapela ludowa działająca od maja 2007 r. przy Nidzickim Ośrodku Kultury. Powstała ona na potrzeby dożynek. Pierwotnie grupa działała jako nieodłączna część spektaklu „Wesele mazurskie”, przedstawiającego zwyczaje, tradycje, tańce, pieśni oraz gwarę mazurską. Przetrwała jedynie kapela w składzie: Bogusława Szpandowska (śpiew), Marcin Bąkowski (akordeon, śpiew), Marek Bieńkowski (kontrabas) oraz Jarek Kosobucki (bębny). Kapela uświetnia swoimi występami różne imprezy takie jak dożynki, biesiady mazurskie oraz jest zapraszana na podobne imprezy do ościennych gmin i powiatów. ”

za: Bogusia Szpandowska

Niepodległość nie na sprzedaż. Marsz Niepodległości 2021 Podsumowanie.

Dlaczego mediom lewicowym tak bardzo zależy na niszczeniu wizerunku organizatorów i jego uczesników, których nazywają faszystami. Na to pytanie, jak i wiele innych znajdziecie państwo odpowiedź w materiale zrealizowanym przez Poolse Media.

11 listopada 2021, w Warszawie odbył się kolejny Marsz Niepodległości. Wyjatkowy i inny niż poprzednie marsze, które są organizowane od lat. Dlaczego mediom lewicowym tak bardzo zależy na niszczeniu wizerunku organizatorów i jego uczesników, których nazywają faszystami. Na to pytanie, jak i wiele innych znajdziecie państwo odpowiedź w materiale zrealizowanym przez Poolse Media.

Jeśli podobają się Państwu nasze programy, prosimy o wsparcie fundacji Poolse Media. Wpłaty można dokanać na konto bankowe Stichting Poolse Media NL66INGB0006696391 Swift: INGBNL2A lub na konto PayPal info@poolsemedia.nl

„Ein paar banditen” na Marszu Niepodległości. Jak zakończyła się sprawa przeciwko Jackowi Perłowskiemu w niemieckim sądzie?

Bezpośrednio pod tytułem umieszczono zdjęcie salutującego Jacka Perłowskiego, członka Stowarzyszenia Historycznego Polonia Restituta w mundurze oficera z czasów II RP i II wojny światowej, w tle stoją dwie osoby z racami i tłum z flagami. Podpis pod zdjęciem głosi: „flagi, dym i wojskowa gestykulacja: w Warszawie zebrały się tysiące nacjonalistów”, zaś nagłówek bezpośrednio poniżej „w setną rocznicę polskiej niepodległości tysiące prawicowych radykałów maszerują przez Warszawę. Rząd bagatelizuje incydenty”

Bulwersująca sprawa obrazy polskiego patrioty, Jacka Perłowskiego, który podczas polskiego święta Narodowego, ubrany w mundur polskiego oficera z dwudziestolecia międzywojennego, września 1939 roku, oraz munduru podziemia wojennego został nazwany polskim bandytą.

https://youtu.be/M1xm6vgVVPg

1 listopada 2018 roku Pan Jacek Perłowski, prezes Stowarzyszenia Historycznego Polonia Restituta, brał udział w Marszu Niepodległości w Warszawie, jako członek grupy rekonstrukcyjnej ze SH Polonia Restituta. Członkowie grupy byli ubrani w historyczne mundury polskiej armii walczącej w czasie II wojny światowej z nazistowskimi Niemcami. Dzień później tj. w dniu 12 listopada 2018 r. redakcja Süddeutche Zeitung opublikowała artykuł pt. „Ein paar banditen’ do którego ilustracją było zdjęcie Jacka Perłowskiego. Zdjęcie to oburzyło wiele osób, w tym członków Stowarzyszenia. Wskazuje ono bowiem, że Jacek Perłowski jest uznawany przez Niemców za jednego z „kilku bandytów”

Artykuł zawierający relację i jednocześnie komentarz na temat Marszu Niepodległości ukazał się na portalu sz.de. Dopiero pod koniec dość długiego tekstu czytelnik ma szansę dowiedzieć się, że tytuł: „kilku bandytów” – to wyrwane z kontekstu słowa szefa Kancelarii Premiera, Michała Dworczyka, który powiedział, że „kilku bandytów nie zepsuje uroczystości”

Bezpośrednio pod tytułem umieszczono zdjęcie salutującego Jacka Perłowskiego, członka Stowarzyszenia Historycznego Polonia Restituta w mundurze oficera z czasów II RP i II wojny światowej, w tle stoją dwie osoby z racami i tłum z flagami. Podpis pod zdjęciem głosi: „flagi, dym i wojskowa gestykulacja: w Warszawie zebrały się tysiące nacjonalistów”, zaś nagłówek bezpośrednio poniżej „w setną rocznicę polskiej niepodległości tysiące prawicowych radykałów maszerują przez Warszawę. Rząd bagatelizuje incydenty”

Oprócz wzmiankowej informacji w TVP info wpolityce, która wspomniała, że Reduta wsparła pana Jacka. W tzw. międzyczasie gazeta niemiecka pozwała Jacka Perłowskiego, za nieuzasadnione roszczenia. Wtedy Jacek Perłowski wystąpił z apelem o pomoc w sprawie opłacenia adwokata po stronie niemieckiej… Sprawa zakończyła się w pewnym stopniu pomyślnie dla Jacka Perłowskiego, ale porażką dla nas Polaków, chociaż nie do końca…

Działania Perłowskiego pokazały, że przekaz w latach późniejszych odnośnie relacji z Marszu Niepodległości był zupełnie inny, coś jednak spowodowało, że zaczęto ważyć słowa w relacjach ze Święta Niepodległości w Polsce.

Polska Tożsamość Koleją z Amsterdamu do Irkucka

Polacy na Syberii i w Niderlandach. Język polski zachować od zapomnienia.

Polecamy Państwa uwadze projekt będący kontynuacją dwóch wcześniejszych filmów p. Ewy Żyźniewskiej z Poolse Media na temat dwujęzyczności. Tym razem pokazuje jak ważne jest zachowanie języka ojczystego.

Film rozpoczyna dziewczynka, dziewczynka z rodziny mieszanej, polsko-holendenderskiej, której ojciec jest z pochodzenia Chińczykiem. Dziecko wyraźnie nie potrafi określić jeszcze kim jest. Dlaczego jest bardzo ważne dla rozwoju dziecka by wiedziało kim jest?
Otóż to podstawa budowania własnego ja, tego kim jesteśmy i kim się czujemy.

Wyjazd na Syberię udowadnia, że język polski zachował się tam, chociaż używanie języka polskiego było zakazane. 
Polscy przybysze, którzy zasiedlali Wierszynę 1910 roku przyjechali z ówczesnego terytorium Rosji z zaboru rosyjskiego. Polska nie istniała na mapie ponad 120 lat. Jednak udało im się zachować język, przetrwało słowo, przetrwała kultura, religia. Przetrwał polski duch.

Aby zrozumieć Polaków, trzeba poznać trudną polską historię, okupioną bólem i cierpieniem, wieczną heroiczną walką o niepodległość! O to kim jesteśmy!
Nie jednokrotnie próbowano nas zrusyfikować, zgermanizować. Nadaremnie!

Ten krótki zbiór wywiadów pokazuje, kim jesteśmy i nie odpowiada dosłownie na pytania postawione na początku filmu, by pozwolić Państwu wyciągnąć własne wnioski.

Kilka słów o autorce:
Jestem z wykształcenia pedagogiem, wychowanie oparte na szacunku i zrozumieniu dziecka zawsze było dla mnie priorytetem. Tak też wychowuję swojego syna, który jest dwujęzyczny. Wychowany w dwóch kulturach. 
Ten materiał jest jedynie prezentem, który przygotowałam by pokazać niezdecydowanym rodzicom, że warto mówić do dziecka w ojczystym języku. Być sobą i dać mu cząstkę siebie w tym zwariowanym świecie. By ono również na stałym fundamencie jakim jest tożsamość budowało swoje dorosłe życie, relacje z ludźmi oparte na szacunku, zrozumieniu, empatii. 
To jak wychowamy nasze dzieci będzie miało wpływ na to jaki będzie świat za najbliższe kilkadziesiąt lat.

Odbyłam wspólnie z koleżanką podróż koleją 8000 km by uzmysłowić sobie jaką odległość musieli pokonać polscy zesłańcy, ludzie którzy wybrali się na Syberię za lepszym jutrem, którego nie mogli znaleźć w nieistniejącej wtedy Polsce. Ile jesteśmy w stanie pokonać i udźwignąć. 
Na Syberii poznałam potomków Polaków, którzy wciąż czują się Polakami. Są różni, jedni mówią lepiej drudzy gorzej po polsku, ale łączy ich jedno: wielka siła charakteru i to, że wiedzą kim są. Zupełnie zintegrowani w multikulturowym społeczeństwie rosyjskim, na tym moim zdaniem polega wolność, prawo decydowania o sobie, niezależnie gdzie się mieszka, niezależnie od położenia geograficznego. Najważniejsze w mojej opinii to wiedzieć kim się jest.

Zapraszam serdecznie na film.

Ewa Żyźniewska/Fundacja Poolse Media

Prawa rodzicielskie. Odbieranie dzieci w Holandii.

Wiele polskich rodzin w Holandii boryka się z problemem, który napotyka podczas wychowywania swoich pociech w Holandii, czasowym jak i stałym zameldowaniem w tym kraju. W wyniku różnych okoliczności, czasem zaniedbań, biura ochrony praw dziecka przejmują kontrolę nad wychowaniem dzieci często zabierając dzieci z ich biologicznych rodzin i osadzaniu ich w rodzinach zastępczych. Co należy robić aby unikać takich sytuacji?

Polki przy kawie. Odcinek „Prawa rodzicielskie. Odbieranie dzieci w Holandii”, jest kontynuacją odcinka „Stop odbieraniu naszych dzieci”.

Działanie jest współfinansowane w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja.

Wiele polskich rodzin w Holandii boryka się z problemem, który napotyka podczas wychowywania swoich pociech w Holandii, czasowym jak i stałym zameldowaniem w tym kraju. W wyniku różnych okoliczności, czasem zaniedbań, biura ochrony praw dziecka przejmują kontrolę nad wychowaniem dzieci często zabierając dzieci z ich biologicznych rodzin i osadzaniu ich w rodzinach zastępczych. Co należy robić aby unikać takich sytuacji?

Jestem Polakiem, więc mówię po polsku!

Ewa Żyźniewska rozmawia z synem Janem na temat kim czuje się jej syn urodzony w Holandii. Czy czuje się Polakiem?, dlaczego mówi po polsku?, co to znaczy być Polakiem?…

Działanie jest współfinansowane w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja.

 

Najnowszy Projekt Poolse Media. Polskie Ślady na Syberii uchwycone w kadrze.

Polskie ślady na Syberii uchwycone w kadrze, to najnowszy projekt fundacji Poolse Media. Opowiada i ilustruje ślady jakie pozostały po zesłańcach politycznych, terrorze stalinowskim i czystkach NKWD. Więcej o projekcie w wywiadzie.

Polki przy kawie. W kolejnym odcinku Ewa Stasinowska przeprowadza wywiad z Ewą Żyźniewską na temat jej najnowszego projektu zatytuowanego: Polskie ślady na Syberii uchwycone w kadrze, to najnowszy projekt fundacji Poolse Media. Opowiada i ilustruje ślady jakie pozostały po zesłańcach politycznych, terrorze stalinowskim i czystkach NKWD. Więcej o projekcie w wywiadzie.

Premiera Polskiej Tożsamości w Amsterdamie. #PolkiPrzyKawie.

Działanie jest współfinansowane w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja.

index

 

 

 

logowolnoscidemokracja

25 maja w Amsterdamie w de Balie odbyła się premierowa projekcja projektu Poolse Media. Polska Tożsamość. Koleją z Amsterdamu do Irkucka. Spotkanie odbyło się w samym sercu Amsterdamu, zaliczamy je do bardzo udanych i nietypowych wydarzeń polonijnych, ponieważ było skierowane nie tylko do samych Polaków ale również do Holendrów, którzy byli obecni na premierze.

Premiera odbyła się również dzięki wsparciu Senatu RP i fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie.

Działanie jest współfinansowane w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą za pośrednictwem Fundacji Wolność i Demokracja.

indexFundacja-logo

 

Ostatnie wydarzenia w Holandii nie napawają optymizmem, widać jak bardzo Polonia w Holandii popiera antypolskie projekty. Wybory do PE dowodzą, że Polacyw Holandii w bardzo niewielkim stopniu wzięli udział w wyborach do PE w okręgach wyborczych MSZ. Więcej w materiale wideo.

%d