Konstanty Rokicki Polish Holocaust Hero

Dziś, 18 lipca, przypada 60-ta rocznica śmierci Konstantego Rokickiego (1899-1958), polskiego konsula z Berna, który w czasie Holocaustu sfabrykował paszporty Paragwaju ratując od śmierci kilkuset Żydów, w tym co najmniej 136 obywateli Holandii. Paszporty te trafiały do obozów w Westerbork oraz w Bergen-Belsen i chroniły przed deportacją do niemieckich obozów zagłady w okupowanej Polsce.

Dziś, 18 lipca, przypada 60-ta rocznica śmierci Konstantego Rokickiego (1899-1958), polskiego konsula z Berna, który w czasie Holocaustu sfabrykował paszporty Paragwaju ratując od śmierci kilkuset Żydów, w tym co najmniej 136 obywateli Holandii. Paszporty te trafiały do obozów w Westerbork oraz w Bergen-Belsen i chroniły przed deportacją do niemieckich obozów zagłady w okupowanej Polsce.

 Według danych polskiej Ambasady w Bernie, Rokicki i jego żydowski kolega Juliusz Kühl, przyczynili się do powstania ponad tysiąca fałszywych paszportów Paragwaju dla ponad 2,2 tysiąca osób. Na dokumentach znajdują się bowiem całe rodziny z dziećmi. Około jedną dziesiątą spośród wszystkich fałszywych „Paragwajczyków” stanowią Holendrzy. Wśród ocalonych dzięki paszportom Rokickiego jest m.in. Aron Schuster, późniejszy naczelny rabin Amsterdamu, a także Hanna „Hannelie” Pick-Goslar, przyjaciółka Anny Frank wymieniana w jej pamiętnikach, późniejsi rabini, profesorowie uniwersytetów, dziennikarze i członkowie holenderskich elit. Ambasada w Bernie odtworzyła pełną listę nazwisk Ocalonych, na której jest co najmniej kilkanaście osób żyjących do dziś.

 „Prawdopodobnie holenderskich Ocalonych jest znacznie więcej. Udało nam się bowiem ustalić losy wyłącznie około 1/3 posiadaczy paszportów Paragwaju” – powiedział Ambasador RP w Bernie Jakub Kumoch. Dodał on również, że trwają prace nad listą posiadaczy paszportów Hondurasu, Boliwii, Haiti i innych państw, kupione od ich konsulów honorowych. Prawdopodobnie znajdują się na nich nazwiska kolejnych holenderskich ocalonych.

 Rokicki i Kühl działali za zgodą i wiedzą, a także prawdopodobnie na polecenie Aleksandra Ładosia, w latach 1940-45 ambasadora reprezentującego w Bernie polski rząd emigracyjny. W nielegalnej działalności uczestniczył też zastępca Ładosia, Stefan Ryniewicz. Cała czwórka dyplomatów działała w porozumieniu z przedstawicielami organizacji żydowskich. Proceder polegał na kupowaniu paszportów in blanco od konsulów honorowych państw Ameryki Łacińskiej i wypełnianiu ich nazwiskami Żydów przebywających w gettach i obozach w okupowanej Polsce i Holandii. Listy z nazwiskami opracowywane były przez przedstawiciela Światowego Kongresu Żydów (WJC) w Genewie, Abrahama Silberscheina oraz przez lidera szwajcarskiej gałęzi Agudath Yisrael, Chaima Eissa. Paszporty takie ocaliły pewną część posiadaczy przed śmiercią w niemieckich obozach Zagłady, a w 1945 roku pozwoliły na wymianę części z nich na internowanych przez Aliantów Niemców.

 „Początkowo Polskie Poselstwo i jego żydowscy partnerzy działało na rzecz ratowania naszych, polskich Żydów, ale już w 1943 roku wśród fabrykowanych paszportów, zaczęły się pojawiać paszporty dla Holendrów oraz bezpaństwowców, dawnych obywateli Rzeszy Niemieckiej, pozbawionych obywatelstwa przez Nazistów” – powiedział Ambasador Kumoch. Wyraził przy tym wdzięczność dla środowiska holenderskich Ocalonych oraz badaczy Zagłady za pomoc w ustaleniu losów holenderskich posiadaczy paszportów. „Wiedza o bohaterskiej działalności naszych poprzedników dotarła do nas przede wszystkim dzięki członkom społeczności żydowskiej. Reżim komunistyczny w Polsce nigdy się tą historią nie interesował” – dodał.

 Prawie wszystkie odnalezione paszporty Paragwaju mają styl pisma Konstantego Rokickiego, polskiego urzędnika konsularnego, zaś w archiwach Yad Vashem znajduje się obszerna korespondencja polskiego konsula z Abrahamem Silberscheinem dotycząca produkcji poszczególnych paszportów.

 Konstanty Rokicki pozostał po wojnie w Szwajcarii, gdzie zmarł w 1958 roku nie pozostawiając żadnych wspomnień. Pochowano go na cmentarzu w Lucernie w sekcji dla ubogich. Zachowała się notatka szwajcarskiej policji z 1946 roku, w której ubiegającemu się o stały pobyt Rokickiemu wypomniano udział w „nielegalnej aferze paszportowej”. Policja postuluje w niej jednak zgodę na stały pobyt i tłumaczy, że swoją „nielegalną” działalność Rokicki prowadził z pobudek „patriotycznych” i ogólnoludzkich, nie czerpiąc z niej zysku.

 Obecnie trwają prace nad identyfikacją zlikwidowanego na przełomie lat 70. i 80. grobu Rokickiego. Do 2017 roku jego nazwisko bardzo rzadko występowało w opracowaniach historycznych. Pamięć o nim przywróciły dopiero publikacje polskich i kanadyjskich dziennikarzy, którzy w sierpniu 2017 roku dotarli do niepublikowanych wcześniej źródeł. Sprawę opisał też niedawno izraelski „Haaretz”.

Informację o polskim konsulu opublikowno według informacji otrzymanych od Polskiej Ambasady w Hadze.